Xi Jinping oraz Viktor Orban wydali w czwartek wspólne oświadczenie w sprawie ustanowienia „wszechstronnego partnerstwa strategicznego na nową erę” – to tylko stopień niżej od poziomo relacji, jakie łączą Chiny i Rosję. Obie strony zgodziły się aktywnie wykorzystywać dwustronne i wielostronne okazje do organizowania spotkań między przywódcami obu państw i dalej wykorzystywać rolę wymiany przywódców w zapewnianiu strategicznych wskazówek, zgodnie z oświadczeniem. Oba państwa zgodziły się, że ich współpraca w ramach Inicjatywy Pasa i Szlaku przyniosła owocne rezultaty, a BRI odegrała pozytywną rolę w promowaniu rozwoju gospodarczego i poprawie warunków życia ludzi w obu krajach.
W celu wzbogacenia chińsko-węgierskiego wszechstronnego partnerstwa strategicznego w nowej erze, obie strony zobowiązały się do zwiększenia synergii między BRI a węgierską polityką „otwarcia na wschód,” – jest taki projekt, którym Orban starszy UE, aby wyciągać pieniądze i wymusić ustępstwa. Nie zajmuję się Węgrami, więc nie będę pisał, co Orban jeszcze wyciąga ze relacji w Moskwą i Pekinem, poza inwestycjami – duże liczby, ale z tego, co widzę, słabo przekładające się na realną gospodarkę: niewiele miejsc pracy, a łańcuchy dostaw w Chinach.
Budapeszt dla ChRL jest jednak ważnym – w granicach rozsądku i na miarę Węgier, oczywiście – partnerem. Jak to określił w „Global Times” Sun Keqin z CICIR (China Institutes of Contemporary International Relations, w rzeczywistości Biuro 11 Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego): „Węgry są wyjątkowe w UE. Nie sprzeciwiają się blokowi za każdym razem, gdy chodzi o kwestie związane z Chinami, ale odegrały szczególną rolę w stosunkach chińsko-europejskich. Węgry są partnerem, z którym Chiny powinny poważnie współpracować.” Sami Węgrzy widzą się chyba jako bardziej zaangażowanych po stronie Pekinu (czytaj: wartych więcej). Minister spraw zagranicznych Szijjarto uważa, że Węgry mogą wykorzystać rotacyjne przewodnictwo Radzie UE, aby wpłynąć na politykę UE wobec Chin. „Będziemy mogli podzielić się z naszymi europejskimi kolegami w bardzo wiarygodny sposób tym, jak pomocna, przydatna i opłacalna może być współpraca z Chinami,” – powiedział w wywiadzie dla tego samego tabloidu.
Mam wrażenie, że mimo wszystkich umizgów, Chińczycy wiedzą, że węgierska przyjaźń jest na sprzedaż i jest coś warta, tylko tak długo, jak płacą. Jest takie stare powiedzenie, że „Afgańczyka możesz wynająć, ale nie możesz kupić.” Podobnie jest z Orbanem.
